Juz od 2 tygodni chodze do high school. Jest zupenie inaczej i nadal trudno jest mi sie przyzwyczaic do niektorych rzeczy. Przed wyjazdem myslalm ze bedzie jak w” high school musical”. :)
No dobra, moze nie. A jednak jest kilka rzeczy tak jak w amerykanskich filmach- grupki. Wyrozniaja sie sportowcy, cheerlederki, ci co angazuja sie teatr, sztuke itp. jednak co rozni sie od filmow to, ze wszyscy zyja ze soba w ogolnej zgodzie.
Szkola jest ogromna, a kazda lekcja jest w innej sali z inna grupa ludzi. Lekcje trwaja 40 minut, a przerwy 3. PRAKTYCZNIE NIE MA CZASU zeby przejsc z sali do sali.Podczas lanchu, ktory trwa 40 minut, spotykam wszystkich znajomych. Jest to najbardziej towarzyski moment calego “szkolnego dnia”. Ja swoj lunch albo przynosze z domu albo kupuje w szkole. Zazwyczaj dostaje kanapke, soczek, ciasteczka, serowe krakersy albo warzywo czy owoc. A w szkole zazwyczaj biore wrapa i salatke. Sa tez do wyboru rozne burgery, pizze- ale nie jest to tam zbyt dobre.
Moje przedmioty na ten cwierc semestr to:
- english 12
- drawing
- fims
- issues
- pe (physical education)
- pig (participant in government)
- francuski
(zdjecia robil Romain Guns (wymieniec z Beligi ;)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
moj "kluczyk" do szafki (jak na razie najwieksza udreka)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------